Z kim bym nie rozmawiała, gdzie bym się nie pojawiała to wszędzie przewija się ten sam temat. Duża część z nas stresuje się inflacją, rosnącymi cenami wszystkiego, niepewnością jutra, sytuacją finansową w jakiej się znalazł/a, albo w jakiej może się znaleźć. Wcale się nie dziwię. Nikt przecież nie przewidział pandemii, choć skutki decyzji podjętych przez rządzących już tak. Z drugiej jednak strony zawsze mamy nadzieję, że może aż tak źle nie będzie? Dodatkowo jesteśmy wszyscy bombardowani negatywnymi informacjami przekazywanymi przez środki masowego przekazu. Dlatego osobiście zrezygnowałam
z telewizji już ponad 10 lat temu i dobrze mi z tym. Nie wchodzę na informacyjne portale internatowe, nie poddaję się terrorowi codziennego zastraszania nagłówkami. Słucham tylko radia i to też w ograniczonym zakresie. Polecam, ciekawe doświadczenie, które zostało ze mną na dłużej. Chcę zwrócić uwagę na to, że mamy wpływ na to czym karmimy się każdego dnia. I tak jak w przypadku diety – ciało reaguje na pokarm jaki sobie fundujemy, tak nasza psychika reaguje na różnego rodzaju bodźce, które do siebie dopuszczamy.
Wróćmy zatem do tematu. Jak finansowo przetrwać najbliższy rok?
Tak jak w firmie, warto zastanowić się gdzie realnie można obciąć koszty, które wydatki są zbędne, z czego warto zrezygnować? Być może właśnie TV? Ilość kanałów? Słodycze? Alkohol? Jedzenie na mieście? Kosmetyki? Ubrania? Może warto zrobić weryfikację codziennych wydatków przez miesiąc? Z własnego doświadczenia wiem, że mogą nam wyjść takie „kwiatki”, o których nie mieliśmy pojęcia. W sumie właśnie o to w tym chodzi, żeby znaleźć tzw. „dziury w swoim budżecie”, czyli takie miejsca, którymi nasze pieniądze wypływają niczym woda z dziurawej wanny. Uświadamiamy sobie wówczas nieuświadomione wydatki i zaczynamy podejmować bardziej świadome decyzje konsumenckie. Zachęcam Cię zatem, dołącz do akcji Cała Polska Zbiera Paragony i uświadom sobie na co i ile wydajesz swoich pieniędzy.
Kolejnym krokiem będzie wyrobienie w sobie nawyku planowania i podziału budżetu domowego. Tak! Co miesiąc warto usiąść i zaplanować nasze wydatki. Ile na opłaty, na spłatę kredytu, na jedzenie, edukację, a ile odłożę na przyszłość. I jeśli w planach na dany miesiąc nie mam zakupu butów, ciuchów czy wyjść na miasto bo najnormalniej w świecie w tym momencie nie mogę sobie na to pozwolić to trzymam się tych ustaleń. Nie wychodzę do galerii handlowej, w której wołają mnie, dosłownie wszystkie, przedmioty z witryn sklepowych tylko idę do parku czy lasu na spacer. Unikam sytuacji, w których mogę wydać moje pieniądze. Dlaczego? Bo taki mam plan na ten miesiąc i koniec kropka.
No i oczywiście spłata wszelkiego rodzaju zadłużeń powinna być naszym priorytetem. Pozbywam się długów i jestem spokojna/y. Dziś trzeba sobie jasno powiedzieć, że dysponuję tylko takimi środkami, które co miesiąc wpływają na moje konto. Nie stać mnie na coś, to tego nie kupuję i nie daję sobie wmówić, że jest inaczej. Posiadanie kolejnej rzeczy nie sprawi, że nagle będziesz bardziej szczęśliwa/y nawet jeśli sugerują tak reklamy. Szczęścia szukaj w sobie, a nie na zewnątrz. Wiesz ile satysfakcji da Ci powiedzenie NIE, tym razem tego NIE KUPIĘ! Zatrzymam to błędne koło!
Jeśli już podejmiesz ten wysiłek, zrobisz weryfikację swoich wydatków, znajdziesz dziury w swoim budżecie, ograniczysz swoje niepotrzebne wydatki i dalej stwierdzisz, że to jeszcze nie to, wówczas warto przyjrzeć się innym aspektom swojego życia? Może to jest ten moment kiedy czas najwyższy zastanowić się co dalej z obecną pracą? Skoro wynagrodzenie, które otrzymuję za swoją pracę nie daje mi możliwości życia na poziomie jakiego bym chciał/a, nie daje mi możliwości zabezpieczenia siebie i swojej rodziny na przyszłość, nie daje poczucia bezpieczeństwa to może czas na zmiany? To są oczywiście trudne decyzje, ale im szybciej zadamy sobie takie pytania, im szybciej podejmiemy działanie i zaczniemy wpływać na naszą obecną sytuację finansową tym szybciej poczujemy spokój i wewnętrzną satysfakcję. Idealny moment nigdy nie nadejdzie. Zawsze będziemy niewystarczająco gotowi, zawsze będzie jakieś „ale”. Najgorzej jednak siedzieć z założonymi rękoma, narzekać, marudzić i nic nie robić. Dokąd to Ciebie zaprowadzi? Na pewno nie tam gdzie byś chciał/a się znaleźć. Pytanie czy wiesz dokąd zmierzasz?
Jeśli czujesz się zagubiona w ogromie informacji, ciężko Ci podjąć jakąkolwiek decyzję, nie wiesz od czego zacząć to zapraszam Cię na pokład mojego kursu online, którego szczegóły znajdziesz TUTAJ.