Trochę już o mnie wiecie, ale tak naprawdę jak to się zaczęło? Trudny miałam rok 2020. Wiem, wiem wiele osób mogłoby napisać to samo – rozumiem. Dziwne czasy nastały, ale nie mamy na to wpływu, więc pora to po prostu przyjąć, zaakceptować i pomału zacząć sobie mościć na nowo miejsce w tym nowym świecie… tak też postanowiłam zrobić!
…i wiecie na co się zdecydowałam? Po 20 latach pracy na etacie, w środku pandemii postanowiłam złożyć wypowiedzenie, opuścić kierownicze stanowisko na etacie i założyć własną firmę!
Ktoś popuka się w głowę i powie, że to nieodpowiedzialne mając dzieci, kredyt i jakiś pomysł na biznes. Ktoś inny powie, że to świetna decyzja, no bo kiedy jak nie teraz? Na co mam czekać? Zawsze jest coś, jakaś wymówka, powód, którym mogłabym się wykręcić, tylko po co? Kogo bym znów miała oszukać? Samą siebie niestety, tylko i wyłącznie samą siebie.
Cały rok był dla mnie rokiem przemian, dojrzewania, poszukiwania, poznawania, słuchania siebie, swoich potrzeb, pragnień i marzeń!
Wielokrotnie byłam zagubiona i to totalnie, byłam zła, smutna i szczęśliwa jednocześnie. Zdałam sobie sprawę, że całe dotychczasowe życie spełniałam ciągle czyjeś oczekiwania. Najpierw rodziców, szkoły, później koleżanek, znajomych, otoczenia – bo tak wypada, później szefa w pracy, pierwszego, drugiego, trzeciego… żeby wypaść jak najlepiej. I to ciągłe ciśnienie bycia jak najlepszą po prostu mnie wyczerpało.
Dotarło to do mnie, że nie chcę tak żyć. To był przełomowy moment w całym tym procesie. Wiedziałam czego nie chce, czekało mnie zatem odpowiedzenie sobie na pytanie czego pragnę?
Co ciekawe, to było dla mnie jeszcze prostsze niż mogłabym przypuszczać. Zbiegło się to w czasie z dwoma cudownym wydarzeniami w moim życiu.
Po pierwsze zaczęłam medytować, po drugie rozpoczęłam swoją podróż z Drogą Artysty.
Nigdy bym nie przypuszczała, że medytacja może tak uzdrowić człowieka, mnie uzdrowić. Stawiałam pierwsze kroki, cieszyłam się jak dziecko na każdą randkę artystyczną, obchodziłam się ze sobą cierpliwie i z ogromną uważnością. Patrzyłam na siebie z boku i obserwowałam. Wyciszyłam się, zwolniłam tempo. Postanowiłam zaufać nieznanemu, wysłałam intencję w pole nieograniczonych możliwości i spokojnie czekałam na to, co się wydarzy. A czułam podświadomie, że będzie pięknie…
Już wtedy prowadziłam spotkania edukacyjne dla kobiet dotyczące budżetu domowego. Uwielbiałam je! To w jaki sposób kobiety potrafią się solidaryzować, wspierać się, motywować i inspirować nawzajem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Te spotkania były jak bomba energetyczna!
Czułam, że ta wiedza jest potrzebna, że mamy tutaj wielopokoleniowe braki. Do dziś nie wiedzieć czemu na żadnym szczeblu edukacji nikt nas nie uczy jak zarządzać budżetem domowym. Wynosimy z domów rodzinnych pewne wzorce, nierzadko ograniczające, niekorzystne i destrukcyjne. Nie winię za to naszych rodziców, wierzę, że zrobili wszystko co w ich mocy, żeby przygotować nas na dorosłe życie, oni sami nie mieli lepszych przykładów do naśladowania.
Natomiast my mamy dziś dostęp do wiedzy, więc dlaczego by z tego nie skorzystać?
W ten sposób powstał w mojej głowie pomysł na kobiecy biznes. Rozwijał się powoli jak dziecko w łonie matki tylko, że trochę dłużej 😉 ale za to jak już dojrzał, żeby się pokazać światu, to z taką siłą to zamanifestował, że nie było odwrotu! A więc jestem tutaj dla Was – korzystajcie!