Piszę ten artykuł nie bez powodu na dwa tygodnie przed świętami choć tak naprawdę można go odnieść do wielu sytuacji w naszym życiu…bo przecież każdy powód jest dobry żeby znów pójść na zakupy, żeby znów wydać pieniądze i w bardzo racjonalny sposób sobie to wytłumaczyć. Kolejny obrus, serwetki z zajączkami, sztuczne, malowane jajka, wiklinowe koszyczki – masa bibelotów, które najczęściej po świętach lądują w koszu na śmieci. Tylko co nam to da w dłuższej perspektywie czasu? Nic. Kompletnie nic. Znacie to uczucie gdy strasznie czegoś pragniecie? Mam tu na myśli rzecz, która nie jest nam niezbędna do życia np. kolejna para butów, spodni czy sukienka w kwiaty, zegarek. Kupujecie ją i co? Ekscytacja trwa chwilę, dosłownie chwilę i zaraz gdy już jesteśmy w posiadaniu ów rzeczy wszystko wraca do normy. Patrzycie na ów rzecz i zaczynają napływać pytania, i to już wszystko? Takie pragnienie i żądza posiadania i to koniec? Zero większych refleksji. A my mamy kolejne kilkaset złotych w portfelu mniej ale koniunktura się napędza. Czy aby na pewno? Bo obrót pieniądza jest, nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Więc o co mi chodzi?
Przyjrzyjmy się jeszcze albo przede wszystkim kwestii jedzenia. Przypomnijcie sobie proszę ile wyrzucacie jedzenia po weekendzie, różnych imprezach czy świętach. Nie przemyślane zakupy zalegają w lodówce aż skończy się ich termin ważności…i lądują w koszu. Dalej L. Twist pisze cyt.: „Obecnie mamy na Ziemi więcej jedzenia, niż potrzeba, aby bez problemu wykarmić więcej ludzi, niż istnieje, ale za to marnotrawstwo jest nagminne”. Nasz planeta woła o pomoc. Według danych Fundacji WWF Polska żyjemy na ekologiczny kredyt, pożyczając zasoby od przyszłych pokoleń. Jeśli nie ograniczymy naszej konsumpcji oraz nie zmienimy naszych codziennych nawyków, Ziemia nas nie utrzyma. Zdaję sobie sprawę, że nie mamy ochoty o tym myśleć bo każdy uważa, że to go nie dotyczy. Przyszłość jest czymś tak abstrakcyjnym, że kto by sobie tym zaprzątał głowę? Więc skoro jesteśmy aż tak krótkowzroczni popatrzmy na to przez pryzmat pieniędzy, NASZYCH pieniędzy a świadomość ekologiczna mam nadzieję przyjdzie z czasem. Tylko ile nam go jeszcze zostało?