Ach te wydatki, ach te zakupy!

Uwielbiamy kupować, tak, nie mam co do tego wątpliwości. Ciekawe zatem, że tak bardzo boimy się sprzedawać ze strachu przed odrzuceniem? Ale o tym kiedy indziej.

Kupujemy za dużo, pod wpływem emocji, na kredyt, żyjemy ponad stan. Interesujące jest to, że za każdym razem, gdy na spotkaniach z kobietami zadaję im pytania, ile wydają na jedzenie, ile na słodycze, alkohol, ile na chemię, a ile na własną edukację, to nagle robi się dziwnie cicho na sali.

Uwielbiam ten moment, bo jest to ważny punkt w ich edukacji.

Czasem próbują się tłumaczyć, że płacą kartą i ciężko to określić, czasem, że to pewnie w przybliżeniu jest tyle i tyle, ale z reguły, to w sumie nie wiedzą. Nie wiedzą! Ja też jeszcze jakiś czas temu nie wiedziałam. I mnie to przeraziło – serio! Zdałam sobie sprawę, że totalnie się nad tym nigdy nie zastanawiałam. Robiłam przecież zakupy, wiedziałam, że w skali miesiąca mam na to przeznaczoną jakąś tam przybliżoną kwotę, ale ile wydaję na poszczególne kategorie wydatków – nie wiedziałam.

Dlaczego to jest takie ważne?

Bo analizując to, ile wydajemy w skali miesiąca na poszczególne kategorie wydatków nagle dostrzegamy dziurę w naszym budżecie, którą ucieka spora część naszych pieniędzy. 

Co miesiąc wpadają nam jakieś dodatkowe wydatki. A to wycieczka dziecka w szkole, a to naprawa samochodu, dentysta, fajna bluzka mignęła nam na witrynie sklepowej i w sumie ciągle jest COŚ ekstra, na co trzeba wydać pieniądze.

Kurczę, normalnie nie wiem jak to się dzieje ale się dzieje, i to dzieje się miesiącami, latami…i w sumie nic nie zostaje pod koniec miesiąca, żeby zacząć oszczędzać, żeby odłożyć, po prostu trochę się zabezpieczyć na tzw. „czarną godzinę” (choć nie lubię tego określenia).

Później czyli około 20-tego każdego miesiąca przychodzi refleksja – gdzie one są? Szybko robimy sobie retrospekcję w głowie, ale pamięcią sięgamy pięć, siedem dni wstecz i na tym się kończy – no przecież poszło na życie! Przecież to oczywiste! Nad czym się tu zastanawiać? Wszyscy wkoło trąbią o podwyżkach i wszystko jasne! Jesteśmy perfekcjonistkami jeśli chodzi o wytłumaczenie sobie naszego zachowania, żeby tylko było po naszej myśli. Trochę w głębi czujemy, że się oszukujemy, że oszukujemy partnera, partnerkę, ale przecież tak naprawdę tylko my to wiemy.

Tylko ciągłe usprawiedliwianie się do niczego dobrego nie doprowadzi. Absolutnie nie zmieni naszej sytuacji. No dobrze, teraz jest mi wygodnie, w miarę bezpiecznie, nie brakuje mi od pierwszego do pierwszego, a nawet jak zabraknie, to przecież mam kartę kredytową, z której zawsze mogę skorzystać i zaraz na początku miesiąca, jak tylko dostanę pensję, to ją spłacę. W porządku, wystarcza mi. I co dalej?

Długo tak chcesz się oszukiwać? A jeśli z dnia na dzień stracisz pracę? I pracę straci także Twój partner/partnerka? Jak długo możecie żyć bez dochodów? Pół roku? Jeśli tak to gratuluję! Czasem nawet nie miesiąc.

Takie są realia! Nie mamy przygotowanej poduszki finansowej, żeby miękko na niej wylądować na wypadek „awarii”. Dlatego następnym razem, kiedy najdzie Cię ochota, żeby kupić kolejną parę butów lub nową bluzkę zastanów się, czy nie warto właśnie tej kwoty odłożyć na przyszłość? 

Nie czekaj, bo właściwa chwila nigdy nie nadchodzi. Właściwa chwila to moment podjęcia przez Ciebie decyzji TU i TERAZ. Bo jak powiedział kiedyś Albert Einstein:

„Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”.

PRZECZYTAJ INNE WPISY

ogólnopolska kampania społeczna

CAŁA POLSKA ZBIERA PARAGONY

START: 28 października o godz. 20.00